kwi 17 2003

Bez tytułu


Komentarze: 1
Kolejny wieczór w domu...nie mam ochoty nigdzie wychodzić, nie mam ochoty na nic...wszystko straciło jakikolwiek sens, odkąd wiem jak będzie wyglądała moja przyszłość a raczej z kim ją spędzę.  Kiedyś chciałam założyć rodzinę, teraz jej nie będę miała,  mój wybór tylko dokonałam go wbrew sobie. To jest bardziej skomplikowane niż się wydaje. Nie na widzę świąt, znowu spędzę je sama...widocznie tak ma być. Nawet do kościoła mi się nie chce iść...w sumie to po co? Żeby wysłuchać kazania księdza który bredzi na temat polityki? Włączę tv i to samo. Przez całe życie próbuję coś udowodnić. Tylko problem w tym że nie sobie a komuś... a jak nie wyjdzie to wtedy dół...i wieczory takie jak te...odizolowałam się od ludzi którzy byli mi bliscy...których bardzo lubiłam, a może nawet więcej niż zwykłe lubiłam... pierwsza zrobiłam krok w tył a teraz tego żałuje...oni też nie byli mi dłużni...jednocześnie zrobili krok w tył...oddaliliśmy się od siebie, przepaść nadal rośnie. Czasami jeszcze rozmawiamy ze sobą...ale jak zupełnie obcy ludzie... takie rozmowy są najgorsze oznaczają początek końca. Nie potrafię rozwiązać niektórych problemów, widocznie nie dorosłam do nich, dla mnie są one wielkie dla innych nieistotne i banalne. Chcąc zapomnieć o nich sięgam po zielsko...i kolejny wieczór, kolejna noc mija, przynajmniej na chwilę zapominam o tym z czym nie daję sobie rady...rano znowu będę udawała przed samą sobą że wszystko jest w porządku...nie byłam uczciwa wobec innych a wobec siebie chyba najmniej...i teraz widać efekty...zmęczona twarz...zmęczone oczy...

 

blue_sky : :
BłękitnaGlina
17 kwietnia 2003, 21:23
najlepsze wyjście to chyba położyć się spać...tylko rano problemy staną się nadal wyraĄne...eh sama nie wiem..pozdrawiam

Dodaj komentarz